W notce "Nie" dla dwudniowych wyborów pisałam o trzech powodach, dla których dwudniowe wybory w chwili obecnej nie powinny być wprowadzone.
Były to powody:
- finansowe – najmniej ważne (koszt w granicach 40 mln zł, co oznacza niecałe 2 złote rocznie od podatnika),
- organizacyjno-logistyczne, oraz ostatnie i najważniejsze:
- prawne.
Konstytucja RP w art. 98 ust. 2 jasno mówi, że wybory do Sejmu i Senatu zarządza Prezydent Rzeczypospolitej (…) wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu.
Nie ulega wątpliwości, że przepis o dwudniowych wyborach w świetle powyższego artykułu jest niezgodny z Konstytucją.
Jednak, czy nie warto pokusić się o usunięcie tej przeszkody i wprowadzić małą zmianę w Konstytucji polegającą na zamianie słów „wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy, przypadający” na „wyznaczając wybory na jeden lub więcej następujących po sobie dni, z których ostatni jest dniem wolnym od pracy i przypada….”?
Czy jednak istotnie dwudniowe wybory przyczyniłyby się do zwiększenia frekwencji? – a to jest główny argument zwolenników dwudniowych wyborów.
Przyjrzyjmy się następującym faktom:
- W tzw. równoważnym systemie czasu pracy, gdzie praca wynosi 12 godzin na dobę, a dniami roboczymi są wszystkie dni tygodnia, pracuje w Polsce znaczna liczba osób. Są to osoby zatrudnione w takich dziedzinach jak zdrowie, ochrona mienia, ciągłe usługi dla ludności (ciepłownictwo, energetyka, wodociągi), częściowo handel i transport, niektóre gałęzie produkcji, stacje benzynowe, itp.
- Liczba osób wykonujących pracę w takich systemach wynosi co najmniej 3 mln (samych pracowników ochrony jest w Polsce 250 tys., podobna liczba osób wykonuje pracę w hipermarketach czynnych 7 dni w tygodniu, szpitale zatrudniają ponad 600 tys.).
- Co czwarta z tych osób będzie wykonywała pracę(uwzględniając dojazdy) w dniu wyborów przez cały ich czas trwania. Oznacza to, że minimum 750.000 osób nie pójdzie na wybory nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że w związku z wykonywaną pracą nie będzie miała takiej możliwości.
W wyborach na urząd Prezydenta uprawnionych do głosowania było niecałe 30,8 mln osób. 750 tys. osób stanowi 2,44% tej liczby
Czy warto rezygnować z głosów takiej rzeszy wyborców?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dla tych, którzy nie prześledzą całości komentarzy
Post scriptum - dopisane 2 marca 2011 godz. 18:04
Moja odpowiedź na komentarz:
Wymóg zawarty w konstytucji;
"Wybory do Sejmu i Senatu zarządza Prezydent (...) wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy" spełniony będzie także w dwudniowym prawie do głosowania, gdy jeden z nich będzie (niedzielą lub świętem) dniem wolnym od pracy.
Bardzo ciekawa uwaga i jak dotąd pierwsza, która zrobiła rysę na moim nieprzejednanym stosunku do nieważności przepisu o dwudniowych wyborach z Konstytucją.